– W lutym 2016 roku w blasku kamer i fotoaparatów podpisano w urzędzie miasta w Ciechocinku list intencyjny w sprawie powołania Parku Kulturowego. Podpisy pod ten dokument złożyli: marszałek Piotr Całbecki, burmistrz Leszek Dzierżewicz oraz zarząd Przedsiębiorstwa Uzdrowisko Ciechocinek SA Marcin Zajączkowski i Mariusz Krupa. Za dwa miesiące minie „jubileuszowe” 5 lat od tamtego medialnego wydarzenia. To pan, wówczas członek zarządu PUC-u, był pomysłodawcą utworzenia tej instytucji i inicjatorem wydarzenia. Proszę wyjaśnić, po co Ciechocinkowi Park Kulturowy?
– Dziedzictwo 200-lecia produkcji soli i niewiele krótszej historii uzdrowiska to coś wyjątkowego w skali Europy i świata. Staraniem zarządu PUC SA, w roku 2018 zabytki ciechocińskie uzyskały rangę pomnika historii. Samorząd miasta nie skorzystał wtedy z propozycji złożenia wspólnego wniosku; odmowa ze strony burmistrza miasta była dla nas przysłowiowym policzkiem.
Ta solno-uzdrowiskowa enklawa jest od trzech lat jednym ze 105 najważniejszych zabytków w Polsce. Dla mnie to miejsce ma niesamowity potencjał i wyjątkowe znaczenie w historii Polski. I protestuję od lat, gdy czuję, że to dziedzictwo jest jedynie rabunkowo eksploatowane, nie dba się o jego rewitalizację i atrakcyjność.
Nasze państwo do tej pory nie wypracowało mechanizmu wsparcia finansowego dla pomników historii, choć rocznica 100-lecia odzyskania niepodległości była pretekstem do stworzenia tego pomnikowego zestawienia zabytków.
Kiedyś na odnowę ciechocińskich zabytków pieniądze dawało ministerstwo, po roku 1999 utrzymuje je spółka prawa handlowego, czyli prywatny przedsiębiorca: Uzdrowisko Ciechocinek SA. Myślenie „po staremu”, że marszałek województwa kujawsko-pomorskiego, jako samorządowy właściciel tego podmiotu powinien zasilić spółkę, nie ma realnej podstawy prawnej, bo dzisiaj taka próba jest nazywana „nieuprawnioną pomocą publiczną” i nie jest po prostu dozwolona.
Trzeba szukać i wdrażać konkretne rozwiązania, które sprawią, że wszyscy, którzy z dobrodziejstw Uzdrowiska korzystają, przyłożą swoją rękę i środki do dbałości o stan infrastruktury. Benefity czerpie z tradycji de facto cała społeczność lokalna, przyjmując i zarabiając na kuracjuszach. ”Czyste” opłaty od gości Ciechocinka dostaje samorząd miasta i jest „bonusowany” dopłatą z budżetu państwa. Miasto jednak, mimo że powstało i trwa dzięki uzdrowisku, nie wspiera w żadnym stopniu utrzymania w dobrej kondycji zabytków i nie tylko zabytków. Zapisy ustawowe są zbyt mało precyzyjne, aby samorząd chciał czy musiał trzymać się ducha litery zapisanego tam prawa. A kuracjusze przyjeżdżają tu właśnie dla dawnej, utartej renomy tego miejsca. Rozczarowują się…
Co z rewitalizacją, jej kosztami? Jeśli ustawodawca nie przekazał w przeszłości tego zabytku samorządowi Ciechocinka, to dla wspólnego dobra i budowania wieloletniej perspektywy rozwojowej trzeba szukać długofalowego rozwiązania narosłego problemu. Powinien to być obowiązek dla wszystkich, którzy mieszkają i prowadzą swoje biznesy w Ciechocinku. Jeśli taki cel nie będzie mógł zjednoczyć społeczności, to znaczy, że już żaden inny…
Świetnym rozwiązaniem, w moim przekonaniu, jest formuła przygotowana przez ekspertów od zabytków, którzy w oparciu o wzorce z innych krajach stworzyli ramy organizacyjno-prawne parku kulturowego. Wiele takich parków powstaje w ostatnich latach w Polsce.
Jest w tym tylko jedno „ale”, którego w Ciechocinku brakuje. To dobro nazywa się współpraca i zaufanie. Samorząd w swej wieloletniej monokulturze myślenia nie pokazał i nie wypracował pola partnerskiej współpracy, zarówno z mieszkańcami, jak i z przedsiębiorcami. A przecież ta mała ojczyzna ma wyjątkowe znaczenie dla wszystkich. Czas pokazuje, że notoryczne umywanie rąk od wszelkiego współdziałania w znaczący sposób szkodzi miastu i to nieodwracalnie. Nawet najpiękniejsza legenda nie konserwowana ulega zwietrzeniu i powolnemu upadkowi. Powinna w tak słynnym w Polsce i świecie mieście funkcjonować zbieżność, a nie rozbieżność działania. Pandemia ostatnich miesięcy pokazuje, że bez kuracjuszy wielu przedsiębiorców i mieszkańców ma problemy. I to dramatyczne.
Powołanie ciechocińskiego – lub w porozumieniu z regionem – Kujawsko-Pomorskiego Solnego Parku Kulturowego, byłoby budowaniem przyszłości. Przedyskutowana i spisana w formie uchwały decyzja o powołaniu Parku Kulturowego przez ciechociński samorząd powinna być jednocześnie formą umowy społecznej między przedsiębiorcami, mieszkańcami i samorządem lub jak w drugim przypadku, dwoma samorządami: miejskim i wojewódzkim.
Park może, jak widać w przepisach, być powoływany przez radę miejską Ciechocinka, po zasięgnięciu opinii wojewódzkiego konserwatora zabytków.
W uchwale określa się ramy działania: nazwę parku, sposób ochrony, zakazy i ograniczenia związane z prowadzeniem robót budowlanych, różnego rodzaju działalnością (rolniczą, przemysłową itp.), zmianami sposobu korzystania z zabytków nieruchomych oraz umieszczaniem znaków niezwiązanych bezpośrednio z samym parkiem. Burmistrz miasta odpowiedzialny jest, w porozumieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków, za utworzenie planu ochrony, który podlega uchwaleniu przez radę gminy. Parki kulturowe o szczególnej wartości dla ludzkości mogą zostać wpisane, z inicjatywy rządu, na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Po powołaniu parku kulturowego poszczególne strony zadeklarują swój aktywny, w tym finansowy, udział w dbałości i rewitalizacji. A odpowiednio wybrana grupa ekspertów będzie prowadziła planowanie i nadzór nad sukcesywnym remontowaniem i zaopiekowaniem się pomnikiem historii w nowej odsłonie. Nie potrzeba tu na starcie nic więcej jak „tylko” porozumienia, zaufania i współpracy!
– 21 lipca 2020 roku do Ciechocinka przyjechała wiceminister, generalna konserwator zabytków, prof. Magdalena Gawin. Zacytuję fragment jej wypowiedzi z nr 114 „Gazety Ciechocińskiej”:
„Mam nadzieję, że pan burmistrz postawi na najbliższej sesji Rady Miasta wniosek dotyczący ustanowienia w Ciechocinku parku kulturowego, bo Ciechocinek takiej inicjatywy potrzebuje. Obiecuję, że odwiedzę Ciechocinek ponownie, żeby usłyszeć, że radni przyjęli plan wdrożenia parku kulturowego, który pozwoli zdjąć reklamy, uporządkować przestrzeń publiczną – choćby usunąć wielkie parasole przy zabytkach, które dziś widziałam”. Potwierdzające deklarację wsparcia pismo, które minister nadesłała do burmistrza i przewodniczącego rady miasta, datowane na 24 lipca, czyli trzy dni po tej wizycie, do tej pory nie dotarło do radnych. A skoro nie dotarło, prośba pani minister nie została spełniona. Co pan jako inicjator tej idei sądzi o tak poważnym zaniedbaniu, zlekceważeniu pomocy rządu…
– Tak. I wracamy do naszych realiów. Współpraca i zaufanie: to coś, czego w Ciechocinku nie ma. Marszałek proponuje od lat nie tylko pomoc przy powołaniu Parku Kulturowego, ale chce w nowej perspektywie unijnego wsparcia pomóc Ciechocinkowi, oczekując czy domagając się skatalogowania potrzeb i gotowości do planowania poszczególnych inwestycji. Czy samorząd miasta, bo on i tylko on jest tutaj stroną, podejmuje to wyzwanie? Otóż, nie! To marszałek województwa Piotr Całbecki, osobiście się angażując, pozyskał pulę środków unijnych z przeznaczeniem m.in. na remont tężni. Mamy wsparcie wiceminister Gawin i ekspertów Narodowego Instytutu Dziedzictwa. O to wsparcie zabiegał bynajmniej nie burmistrz Ciechocinka, ale lokalne stowarzyszenie „Razem dla Ciechocinka”. Co musi się stać, aby chciało się działać? Niech na to odpowiedzą sobie mieszkańcy, a szczególnie radni, bo to oni swoimi uchwałami kreują rozwój miasta albo go… hamują. Że dedykowana rada miasta do tej pory się nie odbyła? Wstyd – to chyba zbyt mało znaczące słowo.
– Wkrótce wybije 5-lecie podpisania listu trójstronnego. Miasto nie zrobiło ani jednego kroku w sprawie utworzenia Parku Kulturowego, a nawet schowało przed radnymi pismo z ministerstwa! Ale skoro pani minister obiecała, że sprawdzi „wykonanie zadania domowego”, tak też się stało. 9 grudnia odbyło się w urzędzie zdalne szkolenie, dedykowane radnym miejskim pt. „Zarządzanie dziedzictwem lokalnym”, zorganizowane i opłacone przez rządową agendę: Narodowy Instytut Dziedzictwa. Radnych pojawiło się na tym szkoleniu kilkoro zaledwie, obecny był wiceburmistrz. W zasadzie nawet bez szkolenia wiadomo, jak się tworzy Park Kulturowy, bo cała garść „instrukcji obsługi” i przykładów takich jednostek jest na stronie NID-u wystarczająco sporo. Wystarczyłoby chcieć się douczyć. To, że nie potrafimy zadbać o nasze dziedzictwo, to już wiemy, bo to widać. Ale my chyba także nie chcemy?
– Wiedza to klucz do wszystkiego, a do tego poparta praktyką, sprawdzonymi przykładami innych. Uzdrowisko Ciechocinek SA ubiegało się o dofinansowanie w około 10 konkursach rządowych i samorządowych. Dostało dofinansowanie bodaj w czterech. Ale ilość włożonej pracy i wykształcone umiejętności owocują tym, że przez ostatnie lata udaje się zmieniać infrastrukturę w Ciechocinku. Podkreślam tu rolę pracowników i zarządu UC SA. Tak samo może być z dalszymi działaniami rewitalizacji miasta. Wszystko zależy od operatywności i pracowitości, od współpracy i zaufania. Moim zdaniem, nie ma tu innego rozwiązania tylko solidna współpraca nad powołaniem Parku Kulturowego i przygotowaniem listy obiektów w mieście do rewitalizacji. Wreszcie.
Odwrotu być nie może. Za wspomnianymi osobami i instytucjami stają możliwości wsparcia finansowego, prawnego i logistycznego. Czy wolno nam zaprzepaścić taką sytuację? Kronikarze naszej epoki wypiszą kiedyś oceny za prawdziwy wkład i zaangażowanie w ochronę tradycji, ale też spuściznę miasta-uzdrowiska. Czy po nas zostaną tylko gruzy?
– Mimo że od kilku miesięcy nie jest pan już związany zawodowo z Ciechocinkiem, prosimy – jako mieszkańcy żywo zainteresowani powstaniem Parku Kulturowego – o życzliwe wsparcie, komentowanie i obserwowanie dalszych poczynań władz miejskich i regionalnych w tej sprawie.